-
Nie mam żadnej sukienki – jęknęłam po raz kolejny do telefonu, jedną ręką
przeszukując zawartość wieszaków. – Fizzy, nie każ mi iść do sypialni rodziców
i szukać czegoś u mamy, proszę.
- Musisz mieć sukienkę, Roberts –
powiedziała stanowczo, zaraz po tym z jej ust wydobyło się soczyste
przekleństwo.
- Dlaczego tak się na nią napaliłaś?
- Bo dzisiejsza noc będzie
przełomową w twoim życiu uczuciowym. Znajdź jakąś kieckę! Nie uwierzę ci, że w
swojej wielkiej szafie masz tylko jedną sukienkę i dwie spódniczki. Twoja mama
kocha kupować ci takie rzeczy, więc rozłącz się i szukaj.
- Cholera, Fizzy.
- Też cię kocham, Nela! – zawołała
wesoło, nim nie zakończyła rozmowy.
Po prawie godzinnych poszukiwaniach,
wywróceniu całej garderoby do góry nogami, znalezieniu kilku wcześniej
zaginionych rzeczy, natrafiłam na szarą sukienkę. Miała rękawy trzy czwarte,
wykona została bodajże z bawełny, a jej spódnica tworzyła coś na wzór litery A.
Z tyłu na całą długość ciągnął się biały suwak, którego z całą pewnością sama
nie zapnę. Nie posiadała zbędnych zdobień, a jej dekolt był minimalnie wycięty.
- Może Fizzy nie urwie mi głowy za
wybór – mruknęłam do siebie, zabierając sukienkę ze sobą do łazienki. Po drodze
zgarnęłam świeżą parę rajstop i nową bieliznę.
Czułam się dziwnie robiąc sobie
makijaż, zakręcając rzęsy zalotką czy malując usta na odważny, czerwony kolor.
Moje włosy wyprostowałam, co było nie lada wyczynem, biorąc pod uwagę, że one
wręcz kochały się kręcić. Dodatkowo spryskałam je pokaźną ilością jedwabiu by
były chociaż odrobinę nawilżone. Zeszywszy po schodach prawie całkowicie gotowa
z zamiarem poproszenia kogoś o zasunięcie mi zamka, spotkałam w salonie tatę
grającego w jakąś grę video. Rozgrywka wciągnęła go do tego stopnia, że
krzyczał do telewizora słowa, których do tej pory u niego nie słyszałam, a
także co chwilę wstawał to znów siadał na kanapie, jakby to miało mu w
czymkolwiek pomóc.
- Umm, tato? – zapytałam niepewnie,
stając za nim. Ojciec, zorientowawszy się, że nie jest sam, natychmiast
zatrzymał grę. Podniósł się z kanapy, przeczesał dłonią włosy i spojrzał na
mnie z szerokim uśmiechem. – Udam, że właśnie nie widziałam jak próbujesz
rozwalić kosmitom głowy.
- Powinien chyba zabronić Mikey’owi
w to grać. Ta gra może źle wpłynąć na jego rozwój. Ma dopiero dwanaście lat –
zauważył, przekrzywiając głowę by spojrzeć na mnie pod innym kątem. – W tym
chcesz iść? Znowu w spódniczce? Zmarzniesz.
- Złego licho nie bierze –
odpowiedziałam, podchodząc do niego bliżej. – Zapniesz mi sukienkę? – pytając,
odwróciłam się tyłem, odgarniając włosy na bok.
- Powinienem zacząć martwić się
twoją nagłą zmianą stylu czy to jeszcze nie czas?
- Tato – jęknęłam, stając twarzą do
niego, gdy w końcu mnie zapiął. – Jest okej.
- Ty zawsze umiałaś sobie sama
poradzić. Nawet po tej kontuzji, nie chciałaś niczyjej pomocy. Martwiło nas to,
ale widać, że dałaś sobie radę. Jestem z ciebie dumny, kochanie.
- Dumny? – pisnęłam z
niedowierzaniem, wpatrując w jego jasne oczy. – A z czego tutaj być dumnym? Nie
mam wielkich osiągnięć jak Martin czy Mikey. Moja sportowa kariera skończyła
się nim się na dobre zaczęła. W szkole nie jestem geniuszem, wolę spać do późna
czy trenować jogę niż zająć się czymś praktycznym. Nawet nie wiem, co mam robić
po liceum. Ja… nie jestem powodem do dumy, tato.
- Jesteś dla siebie zbyt ostra.
Powodem do dumy dla rodzica nie są tylko osiągnięcia dzieci, ale także to
jakimi są ludźmi. Czy przestrzegają etyki, są grzeczni, kulturalni, pomocni. Ty
właśnie taka jesteś. Owszem zdarza ci się być opryskliwa, sarkastyczna czy
niemiła dla braci, ale innym pokazujesz swoje serce. Przyjaciele są dla ciebie
na pierwszym miejscu, dbasz o ich dobro i zawsze im pomagasz. To jest nasz
powód do dumy, Nela. A przyszłością się nie martw. Jeśli będziesz potrzebowała,
zrobisz sobie przerwę by znaleźć to, co sprawi ci radość. Na razie korzystaj z
życia i baw się, dobrze?
- Nie znałam cię od tej strony –
przyznałam szczerze, przytulając się do niego, co przypomniało mi bycie dzieckiem
i przytulanie się do taty w różnych porach i momentach. Bez powodu, tak po prostu;
by poczuć jego bliskość. – Dziękuję.
- Nie masz za co, Nela. Dobrej
zabawy u Austina.
- Dzięki. A ty przypadkiem nie
rozwal tego PlayStation. – Uśmiechnąwszy się do siebie nawzajem, wróciłam do
pokoju, gdzie skończyłam się szykować. Ubrana w płaszcz, w niewygodne buty,
czapkę, szalik, rękawiczki i zaopatrzona w martensy na zmianę, zamówiłam
taksówkę, którą pojechałam po przyjaciół.
- Ale z ciebie laska, Nela! –
zawołał Rafe zaraz po wejściu do taksówki. Kierowca spojrzał na niego spod byka,
kręcąc przy tym głową. Zaraz po podaniu mu kolejnego adresu, ruszył dalej, pogłaśniając
przy tym radio, z którego płynęła rockowa muzyka.
Moja
ulubiona.
- Nie wiedziałam, że posiadasz coś
takiego w swojej garderobie. Mówiłam ci, że coś znajdziesz. Widzisz? Słuchaj
mnie częściej. – Fizzy klasnęła w dłonie, wesoło się uśmiechając. Między jej
brązowymi włosami dostrzegłam różowe pasemka, które komponowały się z
kolorowymi cieniami do oczu oraz różową spódniczką, wystającą spod krótkiego
płaszcza. – A w tej torbie, co ukrywasz?
- Buty na zmianę. Nie mam zamiaru
spędzić w szpilkach całej nocy – mruknęłam.
- Myślę, że nie ty jedyna. Ja
planuję szaleć na boso – przyznał Rafe, przeczesując palcami swoje blond włosy
z niebieskimi pasemkami. Kilkanaście minut później taksówka zatrzymała się
przed domem Austina. Po zapłaceniu za kurs, opuściliśmy przytulne wnętrze
samochodu i ruszyliśmy kamienną dróżką do drzwi. Ledwo Rafe zadzwonił dzwonkiem,
sam gospodarz imprezy otworzył je, uśmiechając się szeroko na nasz widok. –
Cześć, stary!
- Rafe, no cześć! Hm, znowu ukradłeś
mamie farbę do włosów? – zapytał ze śmiechem, wpuszczając nas do środka. –
Widzę Fizzy, że także nie próżnowałaś – powiedział, zauważając jej pasemka.
Przyjaciółka w odpowiedzi skinęła głową, ściągając z siebie płaszcz. – Nela?
Czy to ty? Rany, nie poznałem cię! Świetnie wyglądasz! – zawołał, przyciągając
mnie do siebie.
Austin był moim marzeniem od zawsze.
Od kiedy pierwszy raz zobaczyłam go na szkolnym korytarzu z piłką do piłki
nożnej pod pachą i moim bratem przy boku. Zawsze się uśmiechał, nawet kiedy
miał zły dzień, potrafił uraczyć kogoś szczerą uprzejmością. Był pomocny,
zawsze służył radą i swoim rękawem, gdyby ktoś chciał się wypłakać. Ponadto był
naprawdę dobrym graczem. Będąc już w dziesiątej klasie dostał propozycję grania
w uniwersyteckiej drużynie z Miami, jednak nie chwalił się tym. Zachował to dla
siebie, wyjawiając to tylko jednej osobie; Martinowi. Mój brat podzielił się ze
mną tą wiadomością, oczywiście w wielkiej tajemnicy, doskonale wiedząc jak bardzo
łaknęłam informacji na temat Austina. Będąc do niego przyciśnięta, ledwo
sięgałam mu do ramienia, chociaż miałam na sobie obcasy. Jego brązowe włosy
zawsze tworzyły nieład, który przeszedł już rangi znaków rozpoznawczych jego
osoby. Na wszystko dookoła patrzył niebieskimi oczami, z których bił spokój
oraz ciepło. Przy nim zawsze czuło się bezpiecznie. Nieważne czy się z nim
rozmawiało, czy przytulało.
- Tutaj zostawcie swoje rzeczy –
poinformował nas, tym samym przerywając nasz uścisk. Kręcąc głową na wszystkie
możliwe strony by z powrotem wrócić do rzeczywistości, powiesiłam płaszcz na
jednym z wolnych wieszaków. Moi przyjaciele już dawno znaleźli się w zupełnie
innej części domu, zostawiając mnie na szarym końcu.
- Nela! Chodź, bo jeszcze się
zgubisz! – zawołał Austin, wychylając się z jakiegoś pomieszczenia. Na jego
ustach igrał łobuzerski uśmiech, a w oczach igrały wesołe iskierki.
Boże,
weźcie go, bo zaraz się na niego rzucę.
-
Czy chodzenie w takich butach jest oby na pewno bezpieczne? Biorąc pod uwagę
twoją dawną kontuzję, może powinnaś z nich zrezygnować? – zapytał, przybierając
troskliwy ton, jednocześnie podając mi czerwony kubek z jakimś alkoholem.
- Mam buty na zmianę. Będzie okej –
uspokoiłam go, nieśmiało się uśmiechając. Austin w odpowiedzi poczochrał mnie
po włosach i odszedł do innych imprezowiczów.
Cała impreza przebiegała tak jak
każda inna domówka. Było dużo tańca, niezdrowego jedzenia, sprośnych żartów, rozmów
na błahe tematy oraz typowych pijackich gier. Wypiłam parę drinków, ale poza
tym pozostawałam przy coli z lodem, nie chcąc być jedną z tych całkowicie
narąbanych i niemogących ustać na własnych nogach osób. Moi bracia udawali, że
wcale nie byłam na tej samej imprezie, co oni, ignorując mnie w najlepszy
możliwy sposób. Parę razy widziałam jak Martin czy Nate całowali swoje
dziewczyny oraz Fizzy przytulającą się do kogoś, kogo nie kojarzyłam nawet z
przerw. Ponadto Rafe razem z Lauren urządzili sobie zawody, kto pierwszy
opróżni całą puszkę piwa, ja bez przerwy rozmawiałam i tańczyłam z Austinem, a
Ross parę razy znikał gdzieś z Kirą. Dopiero około dwunastej zauważyłam jak ze
wściekłym wyrazem twarzy podeszła do pierwszego lepszego chłopaka i jak gdyby
nic, rzuciła mu się do ust.
- Hm, po niej właściwie można się
było tego spodziewać. – Nie spodziewając się, że ktokolwiek koło mnie stał,
przestraszona podskoczyłam w miejscu, co mój towarzysz skomentował śmiechem. –
Nie chciałem cię wystraszyć, Nela. – Spojrzawszy na twarz chłopaka, ujrzałam
rozbawionego Austina z czerwonym kubkiem w dłoni.
- Sądziłam, że bawisz się gdzieś z
kumplami.
- Bawię – potwierdził z uśmiechem –
ale jako gospodarz, sprawdzam co słychać u innych. Widzę, że zmieniłaś buty. Bardzo
dobra decyzja. Poza tym właśnie martensy pasują ci bardziej niż szpilki. Wyglądasz
w nich naturalniej.
- Tak sądzisz?
- Mhm i wiesz, co jeszcze sądzę? Że
Ross Lynch ma ochotę urwać mi głowę, za to, że tak często jestem w twoim
towarzystwie. Wręcz zabija mnie wzrokiem. Coś jest na rzeczy, Nela – oznajmił
wpatrując się przed siebie. Idąc za jego spojrzeniem, zobaczyłam Rossa. Opierał
się o kredens, trzymając w dłoniach czerwony kubeczek i wpatrywał się w nas z
nieodgadnionym wyrazem twarzy. – Musi cię bardzo lubić. Jeszcze nigdy nie
widziałem by ktokolwiek na kogokolwiek tak patrzył.
- Wydaje ci cię, Austin. On tylko
udaje idiotę by mnie wkurzyć.
- Kto się czubi, ten się lubi. Znasz
to powiedzenie?
- Do czego zmierzasz?
- Miłość wisi w powietrzu – zanucił,
standardowo czochrając mnie po włosach. W chwili, w której ktoś przełączył na
wolny kawałek, uśmiech chłopaka poszerzył się, a jego wzrok zaczął skanować
całe pomieszczenie zapewne w poszukiwaniu partnerki do tańca. – Przepraszam,
Nela, ale muszę cię zostawić. Obowiązki gospodarza czekają.
- Mną się nie przejmuj. Dam sobie
radę. – Austin ostatni raz poczochrał mnie po włosach, poczym ruszył do
średniego wzrostu blondynki, która na jego widok zarumieniła się lekko. Stojące
obok niej dziewczyny zachichotały, wprawiając ją tym samym w większe
zawstydzenie.
Chcąc być jak najdalej od imprezy,
wyszłam do ogrodu, gdzie otoczona ciszą nocy i chłodem zimy, mogłam pomyśleć.
Słowa Austina wdzierały się do mojej głowy, nie chcąc jej za nic opuścić. Wciąż
słyszałam jak powtarza „Musi cię bardzo lubić”, „Miłość wisi w powietrzu”. To
nie miało dla mnie żadnego sensu. Było niezrozumiałe jak matematyka. Było
czymś, czego nigdy nie pojmowałam.
- Czyżbyś miała dość imprezy? –
usłyszałam za sobą głos osoby, przez którą moje myśli były nieskładne i
lawirowały we wszystkich możliwych kierunkach. Odwracając się przodem do Rossa,
zobaczyłam jego uśmiech, poczochrane włosy i rozwiązane tenisówki.
Zorientowawszy się na co patrzę, wzruszył niedbale ramionami. – Nie boisz się,
że zamarzniesz na śmierć?
- Nawet jeśli, to nie będzie twoja
wina, tylko mojego nierozsądnego zachowania.
- Więc myślisz, że powinienem tak
stać i patrzeć jak powoli zamieniasz się w sopel lodu? – prychnął, jednocześnie
ściągając z siebie skórzaną kurtkę, w której przebywał.
- Hm, teraz ty staniesz się
kawałkiem zimnej bryły. To takie nie fair.
- Porozmawiamy o tym kiedy indziej.
Dlaczego jesteś tutaj sama?
- Ponieważ mam dość tej imprezy, ale
nie mogę z niej jeszcze wyjść, bo obiecałam przyjaciołom, że będą u mnie spać.
Więc utknęłam tutaj minimum do trzeciej.
- Masz jeszcze jakieś dwie godziny –
oznajmił po spojrzeniu na zegarek, który nosił na lewym nadgarstku. – Chcesz
stać tutaj przez sto dwadzieścia minut?
- Nawet jeśli tak, to tobie nic do
tego. Jeśli masz dość chłodu, to zawsze możesz wejść do środka. – Ross spojrzał
na dom, potem na mnie i nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, wbiegł do niego, jak
poparzony. Przez chwilę stałam w miejscu kompletnie nie rozumiejąc tego, co
właśnie się stało. Ocknęłam się dopiero, gdy chłopak wrócił z naszymi kurtkami,
moim szalikiem i jakimś kocem. – Ty chyba oszalałeś.
- Może i tak, ale to wciąż nie jest
zabronione – mówiąc to podał mi moje rzeczy.
- Co ty właściwie chcesz robić? –
Ross bez słowa rozłożył koc na trawie i położył się na nim, zostawiając mi
miejsce. – Podziwiać niebo i wzdychać do gwiazd?
- Czy to nie jest lepsze od
tańczenia? – odpowiedział pytaniem, na co wywróciłam oczami, ubierając się i kładąc
się obok niego. Zbyt blisko. Do tej pory byliśmy tak blisko siebie tylko raz;
kiedy tańczyliśmy w klubie. Ale wówczas koło nas było mnóstwo ludzi, głośna
muzyka i smród spoconych ciał. – Zerwałem dzisiaj z Kirą – oznajmił nagle, po
kilkuminutowej ciszy.
- A mówisz mi to, ponieważ…?
- Ponieważ miałaś rację.
Wykorzystywała mnie, obmacując się za moimi plecami z Elliotem. Tak naprawdę
nie ruszyło mnie to. Nie czuję do żadnego z nich gniewu czy zawiści. Jednak to
mi uzmysłowiło, że zarówno ja jak i oni strasznie się różnimy.
- Pod jakim względem?
- Kira i Elliot w drugich osobach
szukają rozrywki. Oni nie chcą byś w stałych związkach, chcą się dobrze bawić i
nie przejmować się konsekwencjami. Pod tym względem idealnie do siebie pasują.
- Ty tak nie myślisz?
- Myślałem. Także chciałem się bawić
w nic niezobowiązujący seks, nie mieć żadnych ograniczeń, nie musieć się
martwić tym czy wysłałem dziewczynie słodką wiadomość albo czy pamiętałem o
jakimś ważnym dla niej święcie. Jednak patrząc na kilka par z mojego otoczenia,
chcę się przejmować pierdołami. Chcę mieć poczucie, że moja druga połówka jest
bezpieczna, że zjadła lunch czy chociażby jest szczęśliwa. Kiedy mi
powiedziałaś, co Rafe zrobił dla Lauren, zazdrościłem mu, że ma się o kogo
martwić. Ja też chcę się o kogoś zamartwiać, by w końcu się okazało, iż była
bezpieczna.
- Dojrzałeś Ross – zauważyłam,
przewracając się na bok, by spojrzeć na jego twarz. – Znamy się już kawał czasu
i przez te wszystkie lata dokładnie cię obserwowałam. Widać jak bardzo zmieniło
się twoje postrzeganie świata. Przestałeś bawić się uczuciami ludzi. Cieszę się
z tego.
- A jak z tobą? Nadal czujesz coś do
Austina? – Wydawało mi się, że to pytanie zadał niezwykle ostrożnie, zupełnie
jakby uważał je za temat tabu, którego w żadnym razie nienależny rozpoczynać.
Kładąc się z powrotem na plecach, spojrzałam na czarne niebo, z którego w tym
samym momencie, zaczął padać delikatny śnieg. – Nie musisz odpowiadać.
- To nie jest zakazany temat,
wyluzuj, Lynch – prychnęłam, wywracając oczami. – On zawsze był dla mnie kimś w
rodzaju idola. Podziwiam go za dosłownie wszystko. Za to, że jest dobrym
piłkarzem, za oceny, kontakty z ludźmi, za stosunki z moimi rodzicami, moim
rodzeństwem. Nawet Nate i Mikey go lubią. Jednak mimo tego, że jest
przyjacielem Martina, od samego początku był poza moim zasięgiem. Gdzieś za
horyzontem, którego nie mogłam dojrzeć, a co dopiero dotknąć. Jesteśmy tylko
kumplami, znajomymi, ludźmi ze szkoły, którzy mają wspólnych przyjaciół.
- Żałujesz?
- Tylko w chwili, w której mnie
przytula. Wówczas mam świadomość, że to tylko moment, który za kilka sekund
minie, zostawiając po sobie uczucie pustki. Ale poza tym, nie. Austin jest
naprawdę w porządku i życzę mu wszystkiego najlepszego. Oby spełniał się w tym,
co kocha, poznał kogoś miłego i był szczęśliwy.
- Co z tobą? Ty sobie nie życzysz
szczęścia, poznania kogoś miłego oraz spełniania się w tym, co kochasz?
- Ja już nie mogę się spełniać się w
tym, co kocham – przypomniałam mu, podnosząc się do pozycji siedzącej. – Jednak
w tej chwili jestem naprawdę szczęśliwa oraz spokojna. A druga połówka kiedyś
przyjdzie.
- Skąd będziesz wiedziała, że to właśnie
ta osoba, jest twoją zagubioną duszą? – Odwracając głowę w stronę leżącego
chłopaka, uśmiechnęłam się lekko. – Hm?
- To się po prostu wie, Ross.
__________________________________________
Witam!
Naprawdę nie lubię się tłumaczyć, ale czy mogę mieć do Was malutką prośbę?
Czy jeśli zobaczycie w rozdziale jakiekolwiek błędy, moglibyście o nich nie pisać?
Mam dzisiaj okropny dzień i to dosłownie. Nie chce mi się żyć, myśleć ani robić czegokolwiek. Dodałam ten rozdział, ponieważ na niego czekacie (chyba) i miałam go napisanego, więc...
Także proszę, chociaż raz nie wskazujcie mi błędów, co? Nie chcę się jeszcze bardziej zdołować.
Czy właśnie tego oczekiwaliście po dziesiątce?
Na wyznania, przytulasy, całusy, misie, tęcze i inne miłostki, jeszcze przyjdzie czas. Spokojnie.
Dodałam zdjęcie/gif przedstawiający Austina. Jeśli jesteście ciekawi, możecie sobie na niego spojrzeć. A dla jeszcze bardziej ciekawych wstawiaj Wam link do zdjęcia z sukienką, jaką miała na sobie Nela :) [KLIK]
Kocham Was i dziękuję za każdy pojedynczy komentarz i wyświetlenia.
- matrioszkaa! x
Ps. Naprawdę nie wiem kiedy następny rozdział. Postaram się go napisać wkrótce! :)
Dobra najpierw się przedstawię. Jestem Ania, Anula, Anka jak chcesz. :)
OdpowiedzUsuńJestem twoją czytelniczka ... w skrócie mówiąc KOCHAM TWOJEGO BLOGA!
Naprawdę piszesz ŚWIETNIE! uwielbiam czytać o Neli i Rossie i w ogóle o wszystkich.
Naprawdę nie przejmuj się błędami.
Ja nigdy na to nie zwracam uwagi.
Rozdział naprawdę cudowny.. tak to idealne słowo cudowny!
Jej no nie wiem co jeszcze napisać.
Nie mogę się doczekać kiedy będzie następny rozdział.!
Serdecznie Cię pozdrawiam życzę dużo weny i powrotu dobrego humoru.
Anula :* :)
Hej! Miło mi poznać kolejną czytelniczkę! :)
UsuńChyba od Twoich słów się lekko zarumieniłam. Dziękuję! Z weną różnie bywa, raz jest - raz jej nie ma. Mam teraz 3 dni wolnego, więc może humor wróci, a jak nie - trudno.
Buziaki! x
O. MÓJ. BOŻE! Austin to Jeremy Sumpter! Kocham go! Uwielbiam! To moja miłość z dzieciństwa! Zmieniam zdanie, chcę Nelę z Austinem. Nie wrzucaj go pod pociąg.
OdpowiedzUsuńJuż, emocje opadły XD
Fizzy jest cudowna, ale Nela ma z nią ciężkie życie. W sumie na początku była mi obojętna, ale z czasem polubiłam ją. Bez niej byłoby tu pusto.
I bez Rafe! On jest super.
Dobra, odpuszczę sobie opisywanie każdej postaci po kolei. Po prostu uwielbiam Twoich bohaterów. Wszystkich.
Wróć... Wszystkich bez Kiry.
Szybko się pocieszyła po zerwaniu z Rossem.
Pisałam już, że Twój blog jest taki naturalny? Pewnie nie, bo oczywiście zapomniałam. To teraz napiszę xD
Myślę, że taka historia serio mogłaby się wydarzyć. Opisujesz wszystko w taki normalny, prosty sposób. I w tej prostocie jest coś niesamowitego! Nie wiem, jak Ty to robisz. Niektórzy silą się na pisanie albo zabawnych, albo dramatycznych sytuacji. Czasem im to wychodzi, a czasem nie. A Ty piszesz nieskomplikowaną historię, której nie można nie kochać.
Jesteś moją idolką!
Wszystko jest idealnie.
*przytulenienapocieszenie*
Samaaaaaaaaaaaaaaaaajl! Jesteś świetna, cokolwiek robisz. Każdy ma gorszy dzień.
A rozdziałem się nie przejmuj. Poczekamy, bo zawsze warto.
xoxo
~Liv~
Ja także go uwielbiam! Jest kochany! :) Więc mogę go zostawić przy życiu, tak? To dobrze, bo jeszcze nie raz będzie mi potrzebny. To moja pierwsza taka luźniejsza historia. Wcześniej pisałam coś, co miało w sobie więcej powagi i prawdopodobieństwo, że coś takiego naprawdę mogłoby się wydarzyć, było znikome. Dziękuję, że tak uważasz :)
UsuńNie chcę pisać niczego, bo muszę. Chcę napisać coś, jak będę miała wenę i chęci, także fajnie, że rozumiesz :)
Całuję! x
Naprawdę uwielbiam tego bloga, kiedy zobaczyłam nowy rozdzial natychmiast się uśmiechnęłam. Rozdzial świetny, tak samo jak kazdy poprzedni. Oczywiście z niecierpliwością będę czekać na następny ;)
OdpowiedzUsuńNsnsmdksnxkkxjsbskxisbs kocham +.+
OdpowiedzUsuńHiii.
OdpowiedzUsuńNa początku taki komplement, albo tekst jak z r eklamy: jest nowy u Matrioszki - i życie staje się piękniejsze.
Ta daaaa :D
ale naprawdę. Mój humor znacznie się poprawił :)
Skąd ja to wiedziałam, że żadnych pocałunków nie będzie pomiędzy Nelą a Rossem? :3
Ale mimo wszystko bardzo się cieszę z tej sceny :') Uważam, że tego właśnie było trzeba - takiej sceny realnej, bez okazywania sobie uczuć od razu. :)
Twoje opowiadanie idealnie opisuje moje wewnętrzne przemyślenia i dzięki temu zdaję sobie sprawę, że moja osoba jest zła. Tak trochę. Przyznaję się. :/
Jestem trochę jak Nela, bo w sumie trochę odpycham
Na pocałunek jest zdecydowanie za wcześnie, o! Ale prawda jest taka, że w pierwotnej wersji ten rozdział wyglądał inaczej; to znaczy jego końcówka. Ale stwierdziłam, że to za szybko na taką akcję i zmieniłam.
UsuńNela nikogo od siebie nie odpycha, ona nie rozumie niektórych rzeczy. Nie rozumie słów Austina, zachowania Rossa, czy tego co próbują jej przekazać przyjaciele. Ona sama siebie nie ogarnia, a co dopiero rzeczy związanych z zakochaniem. Ale może pewnego, słonecznego dnia dostanie olśnienia?
Mam nadzieje, że Ty zmienisz o sobie zdanie i nie będziesz od siebie nikogo odpychać ;)
Pozdrawiam! x
Tyle że, cholera, nie skończyłam pisać komentarza i zasnęłam, a miałam tak dużo do napisania. :/
Usuń*kontynuacja*
Odpycham przyjaciół i nie ogarniam siebie. (a widzisz!)
Podoba mi sie ta zmiana w Rossie z tego bawiacego sie uczuciami na prawdziwego, cudownego chłopaka. :)
I podoba mi sie sukienka Neli xd
Kocham szare rzeczy i mogę je nosić wszędzie :3
Teraz będzie gadka o tym, co mi się podoba xd
Podoba mi się postać Austina. Przystojny, mądry, wysportowany, kochany. No ideał! I tak wolę Rossa :p
Podoba mi się entuzjazm Fizzy i jej "dominacja". W dobrym sensie. Pomaga Neli i, jakby siłą, próbuje jej przedstawić świat w lepszym i kolorowym wydaniu, a nie w takim, jakim postrzega go Nela. To sie nazywa przyjaciółka :)
I zgadzam się z tobą - za wcześnie do pocałunku. Kocha to poczeka - i Ross, i czytelniczki :D
Pozdrawiam xo
Sara
Siema xd Mów mi Nikola :)
OdpowiedzUsuńNo to ja też jestem twoją (wierną) czytelniczką jak zauważyłaś.
ROZDZIAŁ ROZWALA MI BANIE!
Ross słodziak <3 lovvvvvvvvvvvvki <3
To jest takie cute co zrobił, ten koc, kurtka, noc pod gwiazdami ohhhhh taki wieczny nasz romantyk <3
Zapraszam do mnie eloszki :) Aby i co do bloga to mam proźbe do Ciebie, mogłybyśmy
się jakoś skontaktować? Chodzi o szablon :P
http://heard-made-up-on-you.blogspot.com/
Rozwalił Ci banię? To chyba dobrze, nie? :) Noc pod gwiazdami to chyba rzeczywiście dość romantyczne. Ciekawe czy Nela też tak sądzi? ;) W zakładce kontakt podałam wszystkie linki do mnie, więc możesz napisać na któryś z tych adresów :)
Usuńświetny blog dawaj szybko nexta czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńsupcio rozdział nie mogę się doczekać nexta *,*
OdpowiedzUsuńcoś się chyba między nimi dzieję wkońcu :) nie wiele ale zawsze coś co nie?
fajnie jakby się więcej działo ale to się zapewne wydarzy niebawem tak mi się wydaję :D i oby tak było hehe :D dawaj nexta//moniczka
Dlaczego wszyscy anonimowi piszą "dawaj nexta"? Co to, rozkaz jakiś, który muszę wypełnić? Między Rossem a Nelą jeszcze wiele się wydarzy i nim nie wie w jakiej ilości.
Usuńświetny dawaj szybko nexta :*****
OdpowiedzUsuńDawaj? Widząc takie komentarze mogę w ogóle nic nie dodawać.
UsuńYAY dawaj nexta bo umrę z ciekawości :*
OdpowiedzUsuńboski rozdział świetnie piszesz prowadzisz bloga :) podoba mi się bardzo masz talent serio :) nie mogę się doczekać wręcz co dalej będzie między nimi i ogólnie :** <3 czekam na nexta
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) tak naprawdę ja sama nie wiem, co dalej z nimi będzie ;)
UsuńSUPEEEEER rewelacja rozdział jak zawsze dawaj szybko nexta :*** pozdrawiam nikki
OdpowiedzUsuńO rety ... :D dawaj nexta szybko ;)
OdpowiedzUsuńkiedy next?
OdpowiedzUsuńGdybyś dotarł/dotarła do końca notki pod rozdziałem , wiedziałbyś/ wiedziała, że nie wiem, kiedy dodam nowy rozdział. Od soboty idę pięć dni pod rząd do pracy. Nie będę miała ani czasu ani chęci na pisanie. Więc... Nie wiem kiedy coś napiszę.
Usuńkiedy next ?? uda ci się go dodać w tym tygodniu ?? :D
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co będzie dalej nosz kurcze może coś się wydarzy między nimi kto to wie ?? tylko ty :** czekam na nexta :**//Em
W tym? Chyba żartujesz! Musiałabym mieć już go napisanego, a nie mam. Więc rozdziału w tym tygodniu na bank nie będzie. W przyszłym pewnie też nie. Przepraszam.
Usuńkiedyy next???
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać :D YAY
Odpowiedź na Twoje pytanie znajduje się, dwie odpowiedzi wyżej. Także w notce pod rozdziałem zazna, że nie wiem kiedy dodam nowy rozdział.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz piszę komentarz, bo czytałam sobie te wszystkie anonimowe komentarze i trochę ci współczuję :)
OdpowiedzUsuńA usunęłam jeszcze jeden, bo za szybko mi się dodał... Znowu. Mówię ci, mój telefon jest przeciwko mnie. :(
Ale smutne są te "dawaj nexta". Mimo wszystko mam ochotę kupić popcorn (nie lubię go, ale co tam) i poczytać to. :")
Pewnie będą hejty :")
A ja bym je mogła nauczyć pisać ładne komentarze. :/
No cóż. Napiszę tak:
"Dawaj nexta" (nawet nie próbuj brać tego do siebie od mojej osoby, to tylko żart), ale bez pośpiechu ;)
Poza tym najpierw trzeba mieć pomysł i wenę, potem napisać, a potem mieć czas, by zamieścić rozdział. Jak dla mnie to jest czasochłonne.
I to się nazywa komentarz xd bardzo skromnie. Weny życzę :*
Pozdrawiam x
Dlatego zablokowałam komentarze od anonimów. Mam wrażenie, że napisała je banda dzieciaków, która sądzi, że całymi dniami siedzę w domu i non stop piszę, nie mając przy tym żadnych obowiązków. Poza tym mam przeczucie, że jest za nie odpowiedzialna jedna osoba.
UsuńMam na razie dwie strony rozdziału 11 ;)
Ja nie mam zamiaru Cię hejtować, bo napisałaś prawdę ;)
Pozdrawiam! X
Coś czuję, że teraz ci ubyje komentarzy... Chyba, że masz ochotę na spam ode mnie :D
UsuńAlbo ktoś założy 15 kont Google +
W każdym razie mam takie samo wrażenie jak ty, że to pisała jedna osoba i w dodatku dziecko. I uważam, że miała nadzieję na to, że jak zobaczysz ok. 25 komentarzy to od razu wstawisz nowy post :D co z tego, że w notce było, że nowy za niewiadomą ilość czasu i jeszcze sama nie wiesz jak to będzie? Czytanie ze zrozumieniem...
Myślę, że dobrze zrobiłaś ;)
Tak szczerze to liczba komentarzy mnie nie interesuje ;) może być nawet jeden ale sensowny, a nie składający się z dwóch słów. Nigdy nie ogarniałam tego x komentarzy = nowy rozdział.
UsuńDzięki za zrozumienie! x